Lato dopisało nam tego roku. Rozpoczął się sierpień, a temperatura nie schodzi poniżej trzydziestu stopni i jeszcze to przepiękne słoneczko. Nic tylko leżeć w zaciszu lipy z buteleczką piwa i zażywać rozkoszy wakacyjnego odpoczynku. Gdzieś tam wojny, polityka, niesprawiedliwość i śmieszność, a my tu na dowolnie wybranym boku oddychamy letnią świeżością. Pełny relaks i tylko jak uprzykrzający życie komar wraca do nas codzienność, brutalnie burząc nam spokój letniej sjesty.
Odporni przewrócą się na drugi bok, inni dadzą się ponieść emocjom. Walczyłem usilnie z tym medialnym uprzykrzającym przekazem starając się odizolować i nie zwracać uwagi, ale konstrukcja psychiki nie dała rady. Poległem, tym bardziej, że był pierwszy sierpnia rocznica Powstania Warszawskiego, która niestety zmobilizowała do myślenia. Przemoc wielka zmusiła do zajęcia stanowiska wobec wydarzeń bialskiego podwórka. Nie chcę, ale muszę napisać słów kilka o sytuacji, która mogła poczekać, ale się już rozwija.
Wielcy grodu nad Krzną rozpoczęli walkę o stanowiska. Wszystko byłoby normalne, gdyby tak poczekali do września. Niestety nie dali odpocząć mieszkańcom rozpoczęli grę, która bardzo mi przypomina twórczość Georga R. R. Martina „Grę o Tron”. Oryginał trwający już czwarty sezon stracił, co prawda na dynamice, ale jeszcze zachwyca. Odniesienie bialskie do oryginału pozwala na sympatyczniejsze spojrzenie na wydarzenia ostatniego miesiąca.
Zaczęli „Starkowie” roszczący pretensje do tronu wystawiając po raz kolejny swój atut wolnościowo-społeczny, który wyłonili w rozgrywce z młodym gniewnym, który konsekwentnie pcha się na piedestały, lecz wciąż brakuje mu poparcia, przeciwko „Lannisterom” od lat umocnionym na swoich rubieżach, walczącym o reelekcję z uwagi na fakt, że „Jakem zaczął skończyć muszę”, czyli podłoże kulturowe Południowego Podlasia.
Do walki o tron dołączyli „Greyjowie”, którzy od dawna rościli sobie pretensję do władzy, ale niestety nie zwarli szeregów i stworzyli przekomiczną sytuację niedopuszczalną na tym poziomie rządzenia. Falstart, a właściwie wewnętrzne rozgrywki liderów ośmieszyły, a zarazem wzmocniły kandydata, który przestał być kandydatem, bo Podlasie lubi współczuć i wspierać w potrzebie. Nieoczekiwanie ten, który kolejny raz miał być przegranym może zostać zwycięzcą. Takie zawirowania są możliwe w naszej bialskiej grze. Tym bardziej, że ten drugi promowany przez szeryfa z innej wsi może się na tym przejechać i mimo młodego wieku paść na starcie.
„Dzicy” też nie próżnują i w walce o tron chcą brać udział wystawiając kandydaturę człowieka „oświeconego”, który poniósł już karę za swą śmiałość, lecz która umocniła go w przekonaniu swojego powołania tym bardziej, że ma „naukowców” poparcie. Czarny koń wyścigu ma duże szanse. Dziwi zatem brak reakcji ze strony „Targaryenów”, którzy zamiast smoków w liść zielony się uzbroiwszy wyczekują jak zwykle na rozwój sytuacji. Wszak doświadczenie i pokoleniowa obecność przy tronie zobowiązuje.
Do wyborów jeszcze trochę czasu, nie można popełnić falstartu, to się na opinii odbija doświadczonej i zwartej w bojach partii. Wiadomym jest na pewno, że Targaryenowie nie przegrają. Sukces mają zapisany w swym pochodzeniu z ziem tych naszych. Właściwie można by zakończyć to wprowadzenie do „Gry o Tron” gdyby nie fakt, że może się nam skomplikować scenariusz z uwagi na kolejnych graczy, którzy będą się starali nas przekonać do swoich racji, jak ten tron zajmować i jak na nim siedzieć by był on „widoczny”. Jeżeli chcecie wiedzieć, to Ja wiem.
materiał: Komentarze – Opinie Radio Biper
tekst: Artur Artecki
zdjęcie i opracowanie: Mariusz Maksymiuk Radio Biper